Bhakti Charu Swami opowiada: Któregoś dnia Hari Sauri Prabhu
zapytał się mnie czy potrafię gotować, a ja arogancko odpowiedziałem, że
tak. Hari Sauri poinformował Śrila Prabhupadę, że umiem gotować i
Prabhupada polecił, abym zaczął gotować dla niego. Wtedy dopiero dotarło
do mnie, że tak naprawdę to nie znam się na gotowaniu, a zwłaszcza na
gotowaniu dla Śrila Prabhupady. Tu wymagane było prawdziwe mistrzostwo. W
ten krytycznej sytuacji zwróciłem się do Pishimy, siostry Śrila
Prabhupady, która szczęśliwie była wtedy w Mayapur. Pishima uspokoiła
mnie, żebym się nie martwił, bo ona mi pomoże. W rzeczywistości gdy
weszliśmy do kuchni, ona przejęła całą inicjatywę i mi pozostało jedynie
zanieść talerz Śrila Prabhupadzie. Prabhupada jedynie rzucił okiem na
talerz i zapytał: "Kto gotował?" Odpowiedziałem, że Pishima. Prabhupada
był tym bardzo poirytowany: "To przecież tobie kazałem gotować! Dlaczego
wziąłeś ją do gotowania?" Gdy Prabhupada wpadał w gniew, był niczym
kula ognia. Zacząłem się cały trząść. Po udzieleniu mi ostrej reprymendy
Śrila Prabhupada kazał mi zabrać talerz. Nie wiedziałem co robić, ale
Prabhupada uparł się abym zabrał talerz. Później żałowałem tego.
Powinienem był błagać Prabhupadę, by przyjął prasadam i przyznać się, że
poprosiłem Pishimę o pomoc, gdyż tak naprawdę to nie umiałem gotować.
Po tej wpadce myślałem, że już nigdy pewnie nie będę miał szansy
gotowania dla Śrila Prabhupady, ale postanowiłem się tej sztuki nauczyć,
by w przyszłości poprosić o jeszcze jedną szansę.
Ponieważ zdrowie Prabhupady nie było zbyt dobre, prezydent świątyni kalkuckiej Abhirama Prabhu, umówił słynnego doktora ayurwedyjskiego Bimalanandę Tarkatirthę, który znał Prabhupadę, by przybył do Mayapur zająć się zdrowiem Prabhupady. Miał on wtedy już 92 lata i stracił wzrok. Więc on przyjechał do Mayapur i zaczął leczyć Prabhupadę. Moim obowiązkiem było opiekować się nim jako gościem i wielokrotnie miałem szansę obserwować ich słodkie, intymne pogawędki.
Któregoś dni powiedziałem Śrila Prabhupadzie, że chciałbym uczyć się Sanskrytu. Ale Prabhupadzie nie podobał się ten pomysł: "Po co ci Sanskryt? Sanskryt możesz poznać z moich książek. Jest tak wielu znawców Sanskrytu, ale co im z tego? Nie robią nic dla propagowania Świadomości Kryszny, nie rozsławiają nawet chwał indyjskiej kultury. Możesz nauczać Świadomości Kryszny wykorzystując to, co już poznałeś." I tak Śrila Prabhupada zniechęcił mnie do nauki Sanskrytu.
Któregoś dnia po zabiegu Śrila Prabhupada dyskutował z Bimalananda Tarkatirthą o tym jak bardzo wszystko ulegnie dalszej degradacji wraz z rozwojem Kali-yugi. Prabhupada kazał mi przynieść 12-te Canto Śrimad-Bhagavatam, które nie było jeszcze przetłumaczone na angielski. Więc przyniosłem Bhagavatam w Sanskrycie i Prabhupada kazał przeczytać określony werset. Gdy go przeczytałem, Śrila Prabhupada przetłumaczył go i objaśnił. Potem, gdy Bimalananda Tarkatirtha wyszedł z pokoju Prabhupada spojrzał na mnie i zapytał: "Gdzie się uczyłeś Sanskrytu?" Sam byłem zdumiony jak bez żadnego trudu byłem w stanie przeczytać ten werset. Wtedy zrozumiałem, że dzięki łasce mistrza duchowego możliwe jest wszystko.
Jednego wieczora, Śrila Prabhupada i Bimalananda Tarkatirtha siedzieli sobie razem i Prabhupada zaczął opowiadać o swoim życiu, a ja miałem to szczęście, że mogłem usłyszeć to z własnych ust Śrila Prabhupady. Prabhupada opowiedział o tym jak spotkał Śrila Bhaktisiddhantę Saraswati Thakura w 1922 roku i jak chciał rzucić pracę, mimo, że wiódł życie rodzinne i miał syna. Jego jedynym pragnieniem było spełnić polecenie Śrila Bhaktisiddhany, jego mistrza duchowego. Prabhupada wyjaśnił Dr. Bhosh'owi, który był właścicielem Laboratorium Dr. Bhosh'a a zarazem przyjacielem jego ojca, że chciał poświęcić swój czas propagowaniu świadomości Kryszny: "Pracując dla ciebie, mój czas należy do ciebie, nie należy już do mnie." Gdy Dr. Bhosh dowiedział się, że Prabhupada zamierza dlatego otworzyć własny biznes, zaproponował Prabhupadzie poprowadzenie w Północnych Indiach agencji sprzedającej jego wyroby. I tak Śrila Prabhupada udał się do Allahabad. Biznes ten jednak nie przyniósł sukcesów, gdyż umysł i serce Śrila Prabhupady były zupełnie gdzieś indziej. Prabhupada powiedział Bimalananda Tarkatirthrze, że jego zamierzeniem było zarobić dużo pieniędzy by wyjechać na Zachód i szerzyć świadomość Kryszny. Ale nie zarobił tych pieniędzy. "Kryszna w końcu wysłał mnie na Zachód, ale jako biedaka. A i tak wszystko się dokonało" mówił Prabhupada. Kryszna pokazuje, że gdy ktoś mu służy, nie musi o nic się martwić. Kryszna wszystko zaaranżuje. Tak Śrila Prabhupada opowiedział Bimalananda Tarkatirthrze jak bez żadnych funduszy, bez niczyjego poparcia, jego misja odniosła sukces będący poza wszelkim wyobrażeniem. Była to po prostu boska, bezprzyczynowa łaska Kryszny.
Któregoś dnia Śrila Prabhupada wyznaczył mnie na Sekretarza Do Spraw Indyjskich. Wezwał Tamal Krishna Maharadża, który był jego sekretarzem w tamtym czasie i poinformował go o mojej nominacji. Jak również powiedział mu, że mam wprowadzić się do jego pokoju, który był pokojem sekretarzy Prabhupady. To dało mi następną cudowną sposobność, jaką było bycie z Tamal Krishna Maharadżą w jednym pokoju. Przez jakieś następne dziesięć miesięcy, gdziekolwiek pojechaliśmy, byliśmy zawsze w jednym pokoju. A nawet później, kiedykolwiek przyjeżdżał do on Mayapur, zawsze zamieszkiwał w moim pokoju.
W międzyczasie nadszedł czas Gaura Purnimy i Prabhupada powiedział, że da mi pierwszą i drugą inicjację jednocześnie. Zostałem więc wreszcie inicjowany. Praktycznie każdego dnia byłem z Prabhupadą, zajmowałem się jego korespondencją w Bengali i Hindi. Codziennie czytałem Prabhupadzie swoje tłumaczenia, a on poprawiał je. Czasami chwalił moje tłumaczenia. W ten sposób byłem ze Śrila Prabhupadą praktycznie przez ścianę, w sąsiednim pokoju. Właściwie to pokój sekretarza był pierwotnie tuż obok pokoju Prabhupady. Ale ponieważ wtedy nie było jeszcze komputerów, używaliśmy takiej głośnej maszyny do pisania (śmiech). Prabhupadzie bardzo przeszkadzało to stukanie, więc przelokował pokój sekretarza do następnego pomieszczenia, a obok Prabhupady znalazł się pokój służącego. Służącym Śrila Prabhupady był wtedy Hari Sauri Prabhu, a właściwie to kończył on swoją kadencję, gdyż został mianowany na GBC Australii i wkrótce miał zastąpić go Upendra Prabhu. A o jeden pokój dalej mieszkaliśmy Tamal Krishna Maharadża i ja.
Ponieważ zdrowie Prabhupady nie było zbyt dobre, prezydent świątyni kalkuckiej Abhirama Prabhu, umówił słynnego doktora ayurwedyjskiego Bimalanandę Tarkatirthę, który znał Prabhupadę, by przybył do Mayapur zająć się zdrowiem Prabhupady. Miał on wtedy już 92 lata i stracił wzrok. Więc on przyjechał do Mayapur i zaczął leczyć Prabhupadę. Moim obowiązkiem było opiekować się nim jako gościem i wielokrotnie miałem szansę obserwować ich słodkie, intymne pogawędki.
Któregoś dni powiedziałem Śrila Prabhupadzie, że chciałbym uczyć się Sanskrytu. Ale Prabhupadzie nie podobał się ten pomysł: "Po co ci Sanskryt? Sanskryt możesz poznać z moich książek. Jest tak wielu znawców Sanskrytu, ale co im z tego? Nie robią nic dla propagowania Świadomości Kryszny, nie rozsławiają nawet chwał indyjskiej kultury. Możesz nauczać Świadomości Kryszny wykorzystując to, co już poznałeś." I tak Śrila Prabhupada zniechęcił mnie do nauki Sanskrytu.
Któregoś dnia po zabiegu Śrila Prabhupada dyskutował z Bimalananda Tarkatirthą o tym jak bardzo wszystko ulegnie dalszej degradacji wraz z rozwojem Kali-yugi. Prabhupada kazał mi przynieść 12-te Canto Śrimad-Bhagavatam, które nie było jeszcze przetłumaczone na angielski. Więc przyniosłem Bhagavatam w Sanskrycie i Prabhupada kazał przeczytać określony werset. Gdy go przeczytałem, Śrila Prabhupada przetłumaczył go i objaśnił. Potem, gdy Bimalananda Tarkatirtha wyszedł z pokoju Prabhupada spojrzał na mnie i zapytał: "Gdzie się uczyłeś Sanskrytu?" Sam byłem zdumiony jak bez żadnego trudu byłem w stanie przeczytać ten werset. Wtedy zrozumiałem, że dzięki łasce mistrza duchowego możliwe jest wszystko.
Jednego wieczora, Śrila Prabhupada i Bimalananda Tarkatirtha siedzieli sobie razem i Prabhupada zaczął opowiadać o swoim życiu, a ja miałem to szczęście, że mogłem usłyszeć to z własnych ust Śrila Prabhupady. Prabhupada opowiedział o tym jak spotkał Śrila Bhaktisiddhantę Saraswati Thakura w 1922 roku i jak chciał rzucić pracę, mimo, że wiódł życie rodzinne i miał syna. Jego jedynym pragnieniem było spełnić polecenie Śrila Bhaktisiddhany, jego mistrza duchowego. Prabhupada wyjaśnił Dr. Bhosh'owi, który był właścicielem Laboratorium Dr. Bhosh'a a zarazem przyjacielem jego ojca, że chciał poświęcić swój czas propagowaniu świadomości Kryszny: "Pracując dla ciebie, mój czas należy do ciebie, nie należy już do mnie." Gdy Dr. Bhosh dowiedział się, że Prabhupada zamierza dlatego otworzyć własny biznes, zaproponował Prabhupadzie poprowadzenie w Północnych Indiach agencji sprzedającej jego wyroby. I tak Śrila Prabhupada udał się do Allahabad. Biznes ten jednak nie przyniósł sukcesów, gdyż umysł i serce Śrila Prabhupady były zupełnie gdzieś indziej. Prabhupada powiedział Bimalananda Tarkatirthrze, że jego zamierzeniem było zarobić dużo pieniędzy by wyjechać na Zachód i szerzyć świadomość Kryszny. Ale nie zarobił tych pieniędzy. "Kryszna w końcu wysłał mnie na Zachód, ale jako biedaka. A i tak wszystko się dokonało" mówił Prabhupada. Kryszna pokazuje, że gdy ktoś mu służy, nie musi o nic się martwić. Kryszna wszystko zaaranżuje. Tak Śrila Prabhupada opowiedział Bimalananda Tarkatirthrze jak bez żadnych funduszy, bez niczyjego poparcia, jego misja odniosła sukces będący poza wszelkim wyobrażeniem. Była to po prostu boska, bezprzyczynowa łaska Kryszny.
Któregoś dnia Śrila Prabhupada wyznaczył mnie na Sekretarza Do Spraw Indyjskich. Wezwał Tamal Krishna Maharadża, który był jego sekretarzem w tamtym czasie i poinformował go o mojej nominacji. Jak również powiedział mu, że mam wprowadzić się do jego pokoju, który był pokojem sekretarzy Prabhupady. To dało mi następną cudowną sposobność, jaką było bycie z Tamal Krishna Maharadżą w jednym pokoju. Przez jakieś następne dziesięć miesięcy, gdziekolwiek pojechaliśmy, byliśmy zawsze w jednym pokoju. A nawet później, kiedykolwiek przyjeżdżał do on Mayapur, zawsze zamieszkiwał w moim pokoju.
W międzyczasie nadszedł czas Gaura Purnimy i Prabhupada powiedział, że da mi pierwszą i drugą inicjację jednocześnie. Zostałem więc wreszcie inicjowany. Praktycznie każdego dnia byłem z Prabhupadą, zajmowałem się jego korespondencją w Bengali i Hindi. Codziennie czytałem Prabhupadzie swoje tłumaczenia, a on poprawiał je. Czasami chwalił moje tłumaczenia. W ten sposób byłem ze Śrila Prabhupadą praktycznie przez ścianę, w sąsiednim pokoju. Właściwie to pokój sekretarza był pierwotnie tuż obok pokoju Prabhupady. Ale ponieważ wtedy nie było jeszcze komputerów, używaliśmy takiej głośnej maszyny do pisania (śmiech). Prabhupadzie bardzo przeszkadzało to stukanie, więc przelokował pokój sekretarza do następnego pomieszczenia, a obok Prabhupady znalazł się pokój służącego. Służącym Śrila Prabhupady był wtedy Hari Sauri Prabhu, a właściwie to kończył on swoją kadencję, gdyż został mianowany na GBC Australii i wkrótce miał zastąpić go Upendra Prabhu. A o jeden pokój dalej mieszkaliśmy Tamal Krishna Maharadża i ja.